Część druga.Odcinek szesnasty

Na następny dzień raniutko jadąc tramwajem spotkałam nowego kolegę Zbyszka Gałaszka z którym trochę flirtowałam aby zabić nurtujący mnie niepokój. Wyprawa na tę Uczelnie była zawsze uciążliwa fizycznie bo od przystanku trzeba było jeszcze spory kawałek iść pod górkę co mnie męczyło i zawsze wypatrywałam zarysów dachów pierwszych budynków rozsianych dość licznie i zatopionych wśród zieleni duźego parku . Wśród wrzawy licznie zgromadzonych studentów w Dziekanacie złożyłam konieczne dokumenty zapisując się już ponownie na pierwszy rok studiów. Mając potrzebne informacje o terminach egzaminów zaczęłam rozpytywać kolęgów o możliwościach dostania się ,które mnie zmroziły a ja przecieź musiałam tym razem za wszelka cenę się dostać . Tak jak planowałam zaopatrzyłem się już w zaświadczenie z ZMP ale nie wierzyłam że to mi moźe pomóc . Znowu poszłam do nich zbyt późno i nie pokazywałam się prawie rok i jak przyszłam to z wielkim trudem udało mi się oczarować jednego z tych komsomolców aby mi coś pozytywnego napisał ale póżniej kiedy odparowałam szczelnie zaklejoną kopertę zobaczyłam ...”że byłam aktywną aktywistką „ i tyle . Mało inteligentny osioł . Tacy to chcieli nami rządzić. Pozostawało teraz tylko uczyć się choć wiedziałam że to się prawie nie liczy w obecnych układach .
Tymczasem ciocia moja nie zapominała o nas i wciąż przysyłała paczki np.z żywnością która wiele razy nas ratowała . Te wspaniałe gotowe zupki a kiedyś 2 kilowa puszka śnieżnie białego tłuszczu kokosowego ,który się wogóle nie przypalał i był bardzo ekonomiczny . To znów dostawałam śliczne sukienki z jej córek które niekiedy musiałam przerabiać bo były zbyt wyrafinowane jak na nasze warunki . W tym czasie dostałam też duży płaszcz z ładnęj popielatej wełny z podpinką w kratę ale był o kilka numerów za duźy i musiałam go również przerobić. Krawiec uszył mi  teraz śliczny z kołnierzem w stylu Słowackiego i wcięty do figury .Wyglądałam w nim bardzo wytwornie . A z podpinki wyszła kurteczka dla Tadzia w której za żadne skarby nie chciał chodzić. W dalszym ciągu przysyłała nam poczciwie po jednym dolarze co i tak dla nas wiele znaczyło. Kiedy usłyszała że idę na medycynę przysłała pierwsze słuchawki lekarskie .  Teraz więc kiedy  tak zmagałam się z moim losem była to dla nas  pewna pociecha bo Mama moja przeżywała to wszystko razem ze mną a  czasem też mogłyśmy się pośmiać jak przyszła paczka samych butów z których żaden nie pasował lub pudło pełne kapeluszy które przymierzałyśmy kolejno pękając ze śmiechu . W tym to czasie myśli kotłowały mi się w głowie bo chciałam koniecznie coś wymyślić aby mieć nadzieję ,że nie siedzę przykuta do książek nadaremnie zamiast  korzystać z źycia i choć trochę się rozerwać. Czasem tylko utrzymywałyśmy kontakt z tą rodziną Jastrzębskich którzy byli nam bardzo źyczliwi ,znali nasze życie i często nas zapraszali do siebie . Mieli piękne mieszkanie poniemieckie bo przyjechali rok wcześniej. Danusia  ich córka była natomiast jedną z najbliźszych mi koleźanek  z którą się przyjaźniłam jeszcze we Lwowie .W czasie rozmów ujawniłam to co mnie nurtowało a pan Jastrzębski długo się zastanowiał i w końcu powiedział ...”A gdybyś tak moje dziecko poszła do kogoś kto teraz jest najważniejszy na tej Akademii ,kto ma decydujący głos i poprostu z nim szczerze porozmawiała.Przedstawiłabyś swoją sprawę rzeczowo a wierzę ,że i Twój urok osobisty napewno też miałby znaczenie, czemu nie spróbować przecieź nie masz nic do stracenia i głowy Ci nie urwie jak go poprosisz aby Ci pomógł, a nuż się ,uda bo jak Ci zależy to musisz się na to zdobyć”  To tak jakby mówił do mnie mój Tata ,którego już nie miałam . Po tej rozmowie wstąpił we mnie duch walki Zaczęłam rozpytywać w Dziekanacie ale robiłam to w sposób naiwny i niezbyt dyplomatyczny więc początkowo niczego się nie dowiedziałam ale od czego jest tzw. poczta pantoflowa która wprawdzie  roznosi różne plotki i półprawdy ale zawsze coś moźna z takich informacji wyłuskać. Tak więc padły dwa nazwiska  ,jedno to profesora i doktora Kałuskiego który wykładał Marksizm i drugie jakiejś kobiety bardzo upartyjnionej której nazwisko od razu zapomniałam skupiając się instynktownie na mężczyźnie bo kobieta może była nieciekawa,brzydka i może dlatego złośliwa. Nie zastanawiając się wiele ubrałam się jak najładniej w mój biały płaszcz i sukienkę w kolorowe drobne kwiatki na czarnym tle i oczywiście popielate koturny. Przed tym dowiedziałam się gdzie mieszka i z bijącym sercem zadzwoniłam do drzwi . Po chwili stanął wdrzwiach pan koło czterdziestki z pytającym wyrazem twarzy od którego chciało mi się natychmiast uciec ale się opanowałem i zapytałam czy mógłby mi poświęcić kilka minut na rozmowę. Pan mnie zlustrował wzrokiem i dopiero po namyśle trwającym wieki ,powiedział „ proszę „ i wprowadził mnie do swojego pokoju. Kiedy zobaczyłam jego spodnie wiszące na wieszaku na drzwiach cała trema ustąpiła bo pomyślałam źe to przecieź zwykły człowiek nie taka znowu wielkość i przystpiłam do rzeczy zapuszczający się w długi monolog aby wszystko dokładnie naświetlić ,eksponując moją miłość do medycyny . Pan mi się przyglądał i mi nie przerywał ,co już uważałam za dobry omen ,bo mógłby mnie też wyrzucić ,ze przychodzę z tym do niego. Po chwili dopiero zaczął zadawać mi pytania . Z trudem przeszło mi przeż gardło że mój Tata był wojskowym ,bo znałam nastawienie obecnych władz. Potem jeszcze pytał ale się powoli uspokoiłam kiedy zobaczyłam jakby nikły ślad przychylności . Powiedział mi w konkluzji że niczego nie obiecuje ale będzie się starał.  Tak wić wyskoczyłam radośnie i pełna nadziei na ruchliwą ulicę centrum  Bytomia i chciało mi się i płakać i śmiać jednoczenie . W szaleńczych podskokach wróciłam do domu aby opowiedzie wszystko mojej Mamie która z niepokojem oczekiwała co jej powiem.

Popularne posty z tego bloga

Część druga .Odcinek trzydziesty czwarty

Część druga.Odcinek trzydziesty pierwszy

Część druga.Odcinek trzydziesty drugi