Część druga.Odcinek osiemnasty

Teraz to pilnie uczęszczałam na wykłady . Było to pasjonujące słuchać niektórych wykładowców dla których ich przedmiot był pasją. Podziwiałam wspaniałe wykłady prof. Kohmana z anatomii Miałam wtedy koleżankę Marysię Plutówną która była bardzo zarozumiała i kiedyś po takim wykładzie powiedziała mi „ a wiesz ja też bym tak potrafiła jakbym się dobrze przygotowała „.Drażniło  mnie to . Jak mogła w o góle równać się z takim naprawdę mądrym człowiekiem . Miała bliznę  na policzku po wypadku i to ją szpeciło i może dlatego wszystkiego mi zazdrościła . Miała iść na Prehistorię ale jak się dowiedziała ,że ja idę na medycynę to zmieniła zamiar a miała odpowiednie pochodzenie i było jej łatwiej się dostać . Po kilku takich zarozumialstwach miałam jej dość i wiem ze inni też nie mogli z nią wytrzymać. Kiedyś zwierzyłam   się dr. Smerekowi ,że pragnę studiować medycynę i teraz pewnego dnia przyszłam do niego poprosić o poźyczenie podręcznika Rauberkopscha do anatomii ,który mi obiecał . Był to najlepszy niemiecki podręcznik razem z atlasem i składał się z wielu części  Dr Smerek był poczciwym czerstwo wyglądającym panem i traktował mnie jak córkę ,toteź zdziwiłam się kiedy to nagle wspiął się na palce ,bo był niźszy ode mnie ,krągłęj postury i szybko powiedział :„w oczko „ i pocałował mnie w oko. Lubiłam go i wybaczyłam, notując w pamięci ,że nawet tacy panowie mają w sobie psotnego diabełka . Był znany i powszechnie lubiany i chyba nieszczęśliwy bo miał żonę psychicznie chorą z którą zawsze przykładnie chodził do kościoła i opiekował się nią a ona smarowała np. nieczystościami ściany w poczekalni i krzykiem odstraszała pacjentów. Ten podręcznik służył mi przez całe studia i chętnie do niego zaglądałam bo był wspaniale szczegółowo  ilustrowany. W tym to czasie Moja mama dostała nagle ostrego zapalenia splotu barkowego . Dr .Smerek zapisał pijawki na ten stan zapalny ,które jak się wkrótce okazało były bardzo pomocne ,bo ból ustąpił .Pobiegłam wtedy natychmiast do apteki ,bo Mama bardzo cierpiała. W domu rozgardiasz jak nigdy .Sterty brudnych naczyń w kuchni bo Mama nic nie mogła robić i nie wiem do czego ręce włożyć aby to uporządkować  a tu dzwonek do drzwi i...oniemiałam . W drzwiach stał Zbyszek Grodecki znajomy kolega z Wrocławia .Tłumaczył, że to przy okazji bo miał sprawę w fabryce wodomierzy i pyta dlaczego nagle i bez pożegnania wyjechałam . Od słowa do słowa obudziło się we mnie zaintrygowanie bo zawsze myślałam , że mało się mną interesuje a podobał mi się. Teraz wyszło szydło z worka . Poszliśmy na spacer gdzie mi się oświadczył i wróciliśmy zaręczeni . Dałam mu mój mały złoty pirścioneczek który załoźył na mały palec. Od tej pory snuliśmy plany a najbliższe  to, źe muszę przyjechać do nich do Wrocławia i poznać jego rodziców . Jadę więc w skowronkach kupując sobie do kompletu popielaty kapelusz z woalką. Wtedy to się tak ubierano a woalka przydawała urody. We Wrocławiu ojciec Zbyszka dał zrobić dla mnie pierścionek ze swojej brylantowej szpilki do krawata . Przed wojną mieszkali w Warszawie i mieli zakład jubilerski . Spędziłam tam kilka cudownych dni podczas których poznawaliśmy się lepiej , słuchaliśmy muzyki i niezapomnianych felietonów Wiecha i Stefanii Grodzieńskiej Poznałam jego siostrę i szwagra, zwariowaną ale uroczą parę . Szwagier był lekarzem i pożyczył mi wtedy podręcznik do histologii . Wróciłam szczęśliwa ze ślicznym pierścionkiem z brylantem  . A Irena wiele lat później powiedziała mi ,że mi zazdrościła, źe mam juź narzeczonego a ona jeszcze nie. Czy jednak naprawdę go kochałam . Byłam zauroczona ale chyba  nie myślałam jeszcze o małżeństwie. Chciałam być równocześnie i wolnym człowiekiem i robić co chcę a studia były dla mnie bardzo ważne. Ponieważ dojazdy na Uczelnię były uciążliwe  bo tramwaje kursowały nieregularnie i trzeba było tracić duźo czasu czekając na mijankach,zamieszkałam w tej Rokitnicy Bytomskiej gdzie znajdowała się ta Akademia u pewnej Niemki ,która nie wyjechała . Nieduźo płaciłam bo osobie tej zależało raczej na towarzystwie a nie na pieniądzach . Miałam ładny pokoik i ciszę gdzie mogłam się skupić na nauce i rozpamiętywać moje uczucia. Dostawałam codziennie płomienne listy od Zbyszka i odpisywałam mu gorliwie siedząc czasem do póżna w nocy .Wydawało mi się ,że go tak kocham ,że przysłania mi wszystko inne . Tymczasem to nie były przelewki ,musiałam się uczyć. Irena początkowo dojeżdżała a potem zamieszkała w Domu Akademickim i ja po pewnym czasie teź się tam przeniosłam ale niedługo bo nie pasowało to nam,nie umiałysmy się uczyć w grupie a ponadto za dużo było odwiedzin kolegów i siedzenia wieczorami co nas rozpraszało  ,więc wynajęłyśmy sobie też tanie ale beznadziejne mieszkanie gdzie dawałyśmy ujście naszym czasami zwariowanym nastrojom . Wieszałyśmy na ścianach różne hasła w rodzaju „ Carpe dniem  „ albo „ Precz smutek w szelki i towarzyszył temu obrazek ze spodniami na szelkach albo „ czas robi swoje  z obrazkiem bijącego zegara a pod spodem nocne naczynie  „ itd. Humor nas nie opuszczał mimo ,że były ciężkie warunki bo jak się paliło w kuchence to momentalnie było pełno dymu tak ,źe trzeba było wymiatać sądzę . Ubikacja ,wychodek był na podwórku . A my nic tylko znosiłyśmy to i było różnie czasami jak np . Irena dostała grypę i ja jej zaleciłam kurację dr. Kneippa w postaci porówek nad gotującą się wodą itd.. Było nam zawsze raźnie i wesoło a mieszkania już nie mogłyśmy zmienić bo wszystko nagle było pozajmowane . Zdawałyśmy przewaźnie na jednakowe stopnie i jeśli jej się nie powiodło to uważałam źe mogę teź sobie pozwolić na oblanie i ona robiła podobnie . Czułyśmy się ze sobą dobrze może  dlatego , że ona pochodziła z Horodenki ze wschodnich rubieży gdzie mama jej była nauczycielką .Z jej mamą bardzo się zaprzyjaźniłam i potrafiłyśmy godzinami rozmawiać . Mama jej była naprawdę piękna . Miała taką ukraińską urodę kruczej brunetki . Ojciec Ireny powrócił dla niej  i córki po walkach w Tobruku choć mógł nie wracać jak wielu innych



Popularne posty z tego bloga

Część druga .Odcinek trzydziesty czwarty

Część druga.Odcinek trzydziesty pierwszy

Część druga.Odcinek trzydziesty drugi