Część druga.Odcinek dwudziesty ósmy

Dojeźdźam nadal do Katowic ale teraz samochodem w towarzystwie prokuratora Chudzika i inż, Bolechowskieg ,którzy są dobrymi znajomymi ojca Ireny i zgodzili się na jego prośbę zabierać mnie po drodze jak jadą do pracy. Przynajmniej teraz mam lżej i nie muszę czekać na mijankach w czasie tych mrozów . Czasami  teź mogę z nimi wracać jak uda mi się skończyć pracę wcześniej i nawet niejednokrotnie póżniej korzystałam z uprzejmości inż . Bolechowskiego jak byłam w Katowicach i wydaje mi się ,źe miał dla mnie dużo sympatii ,Poczułam się teraz raźniej tymbardziej ,źe wrócił  ze zwolnienia lekarskiego kolega Maciek Ligęza po złamaniu nogi na nartach i moźe nas teraz odciążyć w Przychodni .Ponadto nasza Baptystka zajęła się dalszym nawracaniem Maćka co przyjęłam z ulgą. Lubiłam go bo był uczynnym kolega i czasem zdarzyło się źe załatwił za mnie jakąś wizytę kiedy ja nie mogłam . Od czasu przeźyć z Olkiem stałam się jednak moźe nadmiernie ostroźna .Teraz dobrze się nam pracuje bo kaźdy zajmuje się swoim rejonem i nie musimy tracić czasu na zastępstwa. W tym czasie jeden z lekarzy opowiada mi,że udało mu się dostać etat na chirurgii i wobec tego może chciałabym popracować dodatkowo w Polskim Radio w Katowicach bo musi teraz zwolnić tę jak się wyraził synekurę. Miałabym tam dobrze bo to najwyźej po dwie godziny dwa razy w tygodniu ale jak zrobię co do mnie naleźy to mogę wyjść wcześniej i nikt mnie kontrolować nie będzie i pozatym dobrze płacą . Zgodziłam się bo potrzebuję pieniędzy ale zastanawiam się jak ja to wszystko zmieszczę w czasie.Zgłosiłam się jednak i po uzgodnieniu warunków zaczęłam,pracę .Juz pierwszego dnia stwierdziłam ,że nie jest tak żle i że z łatwością dam radę bo pacjentów nie było dużo a niektórzy przyszli z ciekawości zobaczyć mnie a byli to przeważnie panowie z orkiestry ,którzy widząc źe jestem młoda chcieli mnie wpędzić w zakłopotanie zadając mi różne nazbyt penetrujące pytania .Szczęśliwie nie dałam się zbić z tropu i potraktowałam to z wielka powagą. Od tego czasu,darzyli mnie zaufaniem a o to mi chodziło . Przerzucając karty pacjentów natrafiłam na nazwisko Ryszard Fastnacht i okazało się że to ten kolega Edka ,mego brata ,z którym razem chodzili na skrzypce . Teraz ten gra w orkiestrze , pomyślałam z żalem, a mój brat daleko i ma znacznie cięźej w życiu . Długo wtedy rozmawialiśmy bo przecieź znaliśmy się od dziecka i pamiętam jak razem z Edkiem ćwiczyli grając na skrzypcach . Było miło spotkać Lwowiaka i powspominać . Muzycy to ludzie bardzo wraźliwi o czym przekonałam się pracując tam. Pewnego razu przyszedł do mnie jeden z nich ,cały spocony i drżał na całym ciele. Powiedział ,że ledwo mógł się opanować bo miał nagły impułs rzucić się pod tramwaj i że walczy z tymi złymi myślami od tygodnia aby sobie coś zrobić . Miał wyraźne zaburzenia psychiczne ,czego nie mogłam lekcewaźyć i wezwałam natychmist karetkę Pogotowia i zabrano go na psychiatrię . Spotkałam go po pół roku i opowiedział mi że wyszedł z tego całkowiecie i już nigdy nie miał podobnego napadu. Wtedy to przypomniałam sobie jak ja sama w czasie stażu w szpitalu psychiatrycznym pytałam prof.Cwynara czy mogłabym specjalizować się w psychiatrii jeżeli teraz ten staż i kontakt z chorymi tak na mnie wpływa ,że nie wiem już sama czy jestem normalna a profesor opowiedział mi wtedy, że on sam zaczął myśleć o tej specjalizacji dopiero wtedy jak go psychicznie chore rozebrały do naga na środku boiska i powiedział mi że człowiek czuje się znacznie silniejszy mając do czynienia z kimś słabszym i poradził mi abym wybrała tę specjalizację bo uważa ze jaknajbardziej się nadaję bo interesuję się ludżmi i ich przeźyciami a poza tym jest to bardzo ciekawy dział medycyny i praca daje bardzo duźo satysfakcji  . Jak pracowałam w tym Polskim Radio miałam też pacjentów ,którzy pracowali w tutejszym .Teatrze,najczęściej byli to artyści ,którzy z powodu tremy przed występami dostawali  czasami   nagłych ,różnego rodzaju dolegliwości i wymagali pomocy .Dostawałam wówczas bezpłatne bilety do teatru i nigdy już póżniej nie miałam okazji zobaczyć tylu dobrych ,wystawianych sztuk. W Katowicach nie pracowałam długo bo zgodnie z przyrzeczeniem dostałam etat na oddziale chorób wewnętrznych w Bytomiu i równocześnie pół etatu w Ambulatorium Kopalni Rud Nieżelaznych dokąd dowoził mnie samochód po skończonych zajęciach . Znowu miałam bardzo dużo pracy i mało wolnego czasu ale byłam zadowolona, że miałam moźliwość praktyki ,która mnie interesowała  a najwaźniejsze ,że nie musiałam już dojeżdżać W szpitalu tym pracuje też  Irena ale na laryngologii i mamy moźliwośc widywać się codziennie . Irka nadal się nie zmieniła i jak zawsze  czujemy się świetnie w naszym towarzystwie toteż nieraz spotykamy się w tej Kawiarni Ludowa i opowiadamy sobie najnowsze zasłyszane ploteczki.


Popularne posty z tego bloga

Część druga .Odcinek trzydziesty czwarty

Część druga.Odcinek trzydziesty pierwszy

Część druga.Odcinek trzydziesty drugi