Część druga .Odcinek dwudziesty szósty

Byłam zupełnie ogłuszona i nie wyobrażałam sobie abym miała powtarzać rok. Siedziałam tak w korytarzu pod jego gabinetem rozżalona i płakałam do późnych godzin .Wszystkie kolejne drzwi różnych pomieszczeń stopniowo pozamykano i prof. Deloff wyszedł nie spojrzawszy nawet na mnie aż zostałam tam sama. Wróciłam do domu i nic nie mówiąc ,położyłam się spać i zasnęłam udręczona kamiennym snem .Na drugi dzień co miałam robić  ? Musiałam znowu iść aby porozmawiać ,ale było pełno studentow . Burknął tylko, że dał mi odpowiedź i tego nie zmieni .Siedziałam nadal i płakałam nie mogąc się z tym pogodzić .Na czwarty juź dzięń siedział sam w gabinecie i widząc, że ja nadal sterczę w korytarzu zapłakana ,poprosił mnie do siebie i powiedział :widzę ,że pani jest uparta a skoro tak to wyznaczam pani  2  terminy ale nie wierzę ,że da pani radę ,bo materiał jest spory Jeśli pani zda ,wtedy dam pani następne  . Dał mi takie w odstępach ca 10 dni . Mimo to cieszyłam się ale ten krótki czas jaki miałam przerażał mnie . Serce moje zaczęło mi bić jak szalone zwłaszcza po jedzeniu . Nie jadłam więc do godz. 14 tej bo wtedy czułam się lepiej i mogłam się skupić i tak zdałam jeden z tych zaległych egzaminów  i zabierałam się do następnego, ale koledzy nagle mówią : co ty zdawałaś już ginekologię ,widzieliśmy w zapiskach prof. Ryglewicza,  że postawił ci stopień dobry ? Byliśmy wtedy jako grupa na jednej liście . Musiał się pomylić .  Gdybym tylko im uwierzyła ,ale sądziłam ,że źle widzieli a z resztą nie mogłam tego zrobić i uważać że zdałam skoro tak nie było . No więc uczę się aby zdać tę ginekologię z położnictwem , ale było lato a ja zawsze chciałam mimo wszystko ładnie wyglądać więc wystroiłam się w taką sukienkę w kwiaty z falbankami i przewiązałam szarfą włosy z tego samego materiału co wyglądało dość swawolnie jako ubiór do egzaminu . Okazało się,  źe on tego nie lubi i patrzył na mnie wściekły i widziałam w jego oczach ,że chciał mnie oblać . Umyślnie zadawał mi najtrudniejsze pytania i mimo że dobrze mi szło na ostatnim się potknęłam i mnie oblał .Miał opinie perfekcjonisty i mógłby mnie oblać właśnie ze złości , za to co zrobił  . Musiał zauwaźyć w swoich notatkach ,że dał mi już raz stopień za zdany egzamin i nie mógł tego znieść że mógł zrobić coś takiego . Na szczęście sam dał mi następny termin . Ubrałam się wtedy jak mniszka . Miałam od cioci spódnicę czarną ,plisowaną ,długą i bluzeczkę białą pod szyję i ani ciut szminki. Zdałam na piątkę bo odśpiewałam wszystkie pytania i już teraz patrzył na mnie łaskawym okiem . Ten prof .w kilka dni później zginął tragicznię . Wciągnął go pociąg pod koła jak ktoś za wcześnie otworzył drzwi jadącego jeszcze pociągu na peronie . Muszę  także zaliczyć egzamin z przygotowania wojskowego. Ubrałąm się znowu tak prowokująco z dekoltem i falbankami i poszłam jak na ścięcie.  Mieliśmy wcześniej zajęcia praktyczne jak np. posługiwanie się bronią i dostaliśmy stopień podoficera a na wypadek działań wojennych czekała nas służba pomocnicza .Egzamin końcowy był dosyć obszerny i wymagał również czasu aby się przygotować a czasu mi bardzo brakowało więc przyszłam zupełnie nie przygotowana licząc nie wiadomo na co . Patrzyłam jak inni wkuwają a ja nic bo nie wiem czego mam się uczyć w ciągu tego czasu kiedy stoimy z naszą grupą pod drzwiami egzaminatora. Weszliśmy ,usiadłam w rzędzie i wyciągnęłam pytania z katedry umieszczone na kartce . Było ich trzy . Siedziałam za Gienkiem Puszem i zasłonięta przez jego szerokie bary ,obkuwałam pierwsze pytanie w czasie jak inni odpowiadali .Były  to całe dwie stronice samych skomplikowanych związków chemicznych bo dotyczyło różnych środków bojowych ,trujących jak fosgen itp. Kiedy doszło do mnie  zaczęłam sypać tymi nazwami  i widziałam jak wszyscy patrzą z niedowierzaniem i ten oficer w końcu powiedział : dość ,dziękuję i zapytał : czy studiowała pani moźe chemię?  To był dopiero fux,  bo dostałam celująco . Zwykle łatwo się denerwuję a tu potrafiłam się uczyć  i ze spokojem przyswajać sobie te wieloczłonowe nazwy.Doszłam wtedy do wniosku ,że człowiek kiedy  już nie ma nic do stracenia zdolny jest do czynów o które sam by się nigdy nie posądził .Koledzy mi trochę zazdrościli bo to była niesprawiedliwość ale nie złośliwie bo wiedzieli o mojej chorobie itp .A taka Ania Kucharewicz sama niezbyt ładna ,powiedziała mi kiedyś ,że wyglądam jak lilia na bagnie ,takim to dziwnym komplementem mnie obdarzyła i teraz było mi jej żal jak dostała tylko stopień dobry a była zawsze najlepsza z nas ,fajna uczynna koleżanka i taka w ogóle poczciwa bo chętnie pomagała innym .Potem zdawałam kolejno następne egzaminy  i nie wiem skąd miałam jeszcze siły bo kilka razy Tadzio wzywał do mnie Pogotowie bo myślał ,źe umieram . A Irena w tym czasie poznała niejakiego  Krzysztofa Wilczka o którym wiedziałam tylko tyle ,źe był partyjnym ideowcem na bardzo wysokim stanowisku .Mimo to wzięli ślub kościelny w wielkiej tajemnicy  bo byłoby to bardzo żle widziane w tych partyjnych kręgach. Na weselu tańczyłam z drużbą  ,przyjacielem Krzysztofa ,który bardzo mi się podobał i serce mi drgnęło do niego, pomyślałam ,że to tylko ten . Wtedy Irena poiformowała mnie ,że jest zajęty i ma zobowiązania wobec narzeczonej . Pomyślałam ,źe to nie moźe być prawda ,że napewno to Krzysztof mu odradzał bo czułam jak bardzo mu się podobam i w ciągu całego wieczoru gruchaliśmy jak zakochani . Napewno Krzysztof mu powiedział : po co ci ona ,ona jest powaźnie chora . A  Irena  juź prawie wszystko pozdawała a ja tkwię jeszcze długo nad książkami . Mam do zdania jeszcze tylko internę ,którą zostawiłam na koniec jako najtrudniejszy egzamin . W tym czasie Irka chciała abym się chociaż trochę rozerwała  więc zabierają mnie na wspólny wypad w góry na motorach razem z ich  przyjacielem Romanem . Roman jest silnie zbudowany wysoki i  bardzo wysportowany . Trenuje różne  dziedziny sportu ,między innymi boks ,wspinaczkę i szereg innych.  Przygotowują  opatrunki ,na co patrzę ze zdziwieniem ale podobno tak się robi . Jedziemy więc w dwa motory a ja mam obawy czy coś się nie stanie  bo jadą jak zwariowani . W górach wieczorem psuje się jeden motor .i taszczą go do schroniska  na Baraniej Gorze kilkanaście metrów . Potem sami wdrapują się coraz wyźej i wyżej a ja nie daję rady więc Roman bierze mnie na barana i tak sięgamy szczytu. Byłam wtedy napewno dużo lżejsza bo nic nie jadłam i ważyłam tylko ca 46kg.  Schronisko jest przeładowane i musimy pokotem spać na podłodze . W nocy Roman bezczelnie zabiera się do mnie.Może uważał że naleźy mu się nagroda za wyniesienie mnie na szczyt . Zerwałam  się na równe nogi i  zrobiłam raban na całe schronisko . Zepsuł mi całą przyjemność . Wracamy odwrotnie jak poprzednio tzn. Irena z Romanem i ja z Krzysztofem . Irce  było przykro i mnie też a Krzysztof wygarnął temu Romanowi co o nim myśli i dał mu podobno nauczkę ale nie dowiedziałam się jaką wiem tylko źe chodziło o dziewczynę i że został skompromitowany . Pomyślałam : dobrze mu tak .

Popularne posty z tego bloga

Częśc druga.Odcinek trzydziesty piąty

Część druga .Odcinek trzydziesty czwarty

Cześć druga . Odcinek trzydziesty