Część druga . Odcinek dwudziesty pierwszy

Dzięki panu Prohazka o którym już wspominałam ,mogłyśmy takźe prawie przez całe studia trochę popracować w biurach przy różnych  katedrach . Były to zawsze jakieś drobne sprawy jak segregowanie papierów i wtykanie w odpowiednie szufladki  ,poszukiwanie dokumentów lub pomocy naukowych itd . Robiłyśmy to z Ireną wieczorami a czasem udawało się wyskoczyć choćby na godzinę w trakcie dnia .Dostawałyśmy małe sumy ale było to zawsze coś aby starczyło na drobne wydatki a jedna z naszych koleżanek tak pracując dorywczo ,zakochała się w jednym z asystentów i wyszła za niego za mąż . Była bardzo ładna i uważałyśmy ,że szkoda jej dla niego bo był zupełnie nie ciekawy ,no ale serce nie sługa. A moja renta sieroca po Tacie aczkolwiek bardzo nie wielka ale była  co miesiąc i dokładała mi troszeczkę pieniędzy Ponadto ciocia moja nadal pomagała jak mogła przysyłając po dolarze a czasem dwa i teraz z perspektywy lat dziwię się ,że listy przychodziły nietknięte i nigdy nikt niczego nie ukradł . Czy  to ludzie byli lepsi wtedy ? Te moje szumnie zwane dochody ratowały mnie o tyle aby nie obciążać zbytnio Mamy .Zwykle w czasie ferii zimowych wyjeżdżałyśmy w góry przewaźnie do Szczyrku i wdrapywałyśmy się na Klimczok razem z nartami ale ja nie mogłam się równać z takimi silnymi dziewczynami jak Irena i te dwie Demczukówne . One to nazywały mnie Mińcią bo byłam taka nie sportowa . Serce zawsze miałam w gardle ale chciałam im dorównać. Natomiast dobrze jeździłam na łyźwach i to mnie tak nie męczyło a kiedy sobie kupiłam buty z łyżwami co było moim marzeniem od dawna  ,śmigałam na lodowiskach uwielbiając szybką jazdę na lodzie Pewnego  razu wracając taka wesoła i wypoczęta dostałam jak obuchem w głowę ,bo nie poznaję mojej Mamy ,która dziwnie się zachowuje i patrzy na mnie jakby mnie nie widziała , gdzieś przeze mnie a w pewnym momencie zaszeptała głucho Hm,ha i nic więcej z dzikim wyrazem twarzy .Przeraziłam się i już nie odzyskałam z nią kontaktu . Poszłam natychmiast do neurologa dr. Kurtzrocka a ten wysłał ją do szpitala psychiatrycznego na elektrowstrząsy ,które Mamie stosowano ambulatoryjnie . Jechałam więc z nią ,ale Mama nie chciała i musiałam uźyć całą sile perswazji aby mi pozwoliła wsadzić się do pociągu bo było to dosyć daleko . Na miejscu była jedna doktor i asystentka i odbywało się to bez znieczulenia za pomocą  przykładania sekundowego elektrody do skroni zwilżanych  przed tym sólą fizjologiczną . Wtedy nastąpiło znaczne napięcie mięśni tzw.tonus  a następnie drgawki toniczno kloniczne .Po chwili wszystko się uspokajało i Mama zapadała w sen a ja czuwałam . Jak się obudziła dawałam jej przygotowane śniadanie i wracałyśmy do domu . Mama była bardzo biedna w tej chorobie ale słuchała mnie juź póżniej bardziej zaczynając zdawać sobie sprawę, że jest chora co było, pierwszym symtomem ,że stan jej się poprawia .  Po sześciu takich zabiegachn jeszcze nie było dobrze i musiała otrzymać jeszcze dwa . Wtedy dopiero odnalazłam moją dawną Mamę . Bardzo to przeźyłam ale byłam wdzięczna doktorowi ,że z miejsca tak radykalnie postąpił i nie czekał aż choroba przejdzie w stan przewlekłej psychozy . Taka stara metoda bo sięga roku chyba 1936 kiedy to włoski lekarz odkrył że po takich wstrząsach za pomocą elektryczności następuje jakby uporządkowanie w tych transmito substancjach mózgu które jak cegiełki wracają na swoje miejsce . Zdawałoby się ,że metodę tę zarzucono ,ale nie ,nadal się ją stosuje tylko pod narkozą i za pomocą substancji o różnych  nazwach mające powinowactwo do curary . Jedna z nazw obecnie kiedy to piszę to Pavulon  , która całkowicie poraża mięśnie w klatce piersiowej tak ,że chory nie moźe samoistnie oddychać bez pomocy  i się dusi .Pawulon stosuje się przy wielu innych zabiegach .Zawsze towarzyszy zabiegow lekarz anestezjolog. Mama szybko wyzdrowiała i nie miała najmniejszych pozostałości po całej tej chorobie. Tak jak we wszystkich chorobach najważniejsze  jest uchwycić grożące nie bezpieczeństwo w porę. O tym powinni wszyscy wiedzieć.Ten włoski doktor nie wiedział jak to się dzieje ale widział, że się dzieje coś ,że chory zdrowieje . Jakie to ważne aby mieć też intuicję bo w ten sposób nauka małymi kroczkami coraz bardziej,idzie do przodu. Tymczasem czas  nam szybko mija przy wytężonej pracy i zaliczamy kolejne semestry . Zdajemy zwykle kolokwia i egzaminy razem z nasza grupą i wchodzimy do gabinetu egzaminatora po trzy osoby . My z Ireną brałyśmy czasami słabszego do śródka  i trzymając ręce pod biurkiem podpowiadałyśmy mu odpowiedzi kreśląc parę słów na karteczkach . Ja uważałam siebie za wraźliwą i nerwową bo kążdy egzamin mnie wpędzał  w nie byle jakie rozterki ale widziałam,  że byli jeszcze gorsi ode mnie bo ja chociaź juź na egzaminie potrafiłam się opanowac a niektórym drżały ręce i cała twarz i zaczęli czasem bełkotać bez sensu.  Tacy odpadali ale kilka osób udało się nam uratować i zostali dobrymi lekarzami . Jak to czasem malutka pomoc i podanie dłoni w najkrytyczniejszym momencie może radykalnie zmienić życie człowieka . I tu przypomina mi się wydany w ostatnich latach tzw PKP czyli Poczet Królów Polskich gdzie jest podana króciótka charakterystyka każdego z naszych królów i tak między innymi przeczytałam o Bolesławie Śmiałym : Bolesław Śmiały ,Bolesław Śmiały Twoje nerwy wszystko Ci spaprały. .

Popularne posty z tego bloga

Część druga .Odcinek trzydziesty czwarty

Część druga.Odcinek trzydziesty pierwszy

Część druga.Odcinek trzydziesty drugi