Część druga .Odcinek trzeci

Teraz stoi przede mną batalia z całym aparatem administracyjnym w postaci mniej  lub bardziej chętnych i mniej lub bardziej ludzkich urzędników. Wykładam każdemu dokładnie o co mi właściwie  chodzi i czego oczekuję ale wydawało mi się że nie mówię po polsku bo widziałam ze nic nie rozumieją lub nie chcą. Wiele razy z potarganymi nerwami wracałam z niczym i wydawało się że nie da się tego załatwić bo co innego transport wielu ludzi a co innego tylko takiej małej rodziny jak moja bo chodzi o to  aby dać mi cały wagon a tego w planie nie ma i pozwolenia też nie bo nikt nie będzie odpowiadać za taką samowolę bo mogą stracić pracę . Najlepiej jak zostaniemy już w Rzeszowie bo to przecież miłe miasto i dobrze się tu żyje. Takie argumenty wyprowadzały mnie z równowagi ale ja się nie dawałam bo nie mogłam. W końcu znalazł się ktoś mądry, też urzędnik ale życzliwy i znalazł wyjście . Pojedziemy pociągiem inną trasą przez Nowy Targ . Droga ta wprawdzie  wiedzie przez góry ale właśnie doniesiono mu że te wysadzone mosty są już wyreperowane i napewno pociąg da radę już przejechać. Dostaliśmy więc połowę wagonu bo w drugiej miały być krowy ! Ach ! Jedziemy ! Po pożegnaniu zaprzyjaźnionych już z nami kilku osób wdrapujemy się do otwartego na oścież wagonu bo po co zamykać lepiej jak jest przewiew .Nasze paki spełniają teraz ważną rolę bo oddzielają nas od krów , niestety nie od zapachu. Trasa planowana teraz była o wiele dłuższa niż ta którą jechaliśmy wcześniej  ale mimo to cieszyłam się że się udało i nic nie zdoła już przyćmić mojej radości . Kiedy już usadowiliśmy się pociąg z głośnym sapaniem turkocząc ruszył z miejsca prawie natychmiast i niebawem pokonując drogę pod górkę krętym wężykiem znalazł się wśród gór i dotarł do nas orzeźwiający zapach iglastych drzew z pobliskiego lasu ciągnącego się wzdłuż torów. Zrobiło się wesoło bo razem z nami było dużo wagonów pełnych żołnierzy wracających z frontu którzy śpiewali tęskne piosenki jak np . „Rozszumialy się wierzby płaczące rozpłakała się dziewczyna ma ....A pociąg jechał sobie poprzez trzeszczący most coraz wolniej i wolniej i wolniej i przystawał i jechał i przystawał i trwało to długie godziny a zapach od krów w czasie tych przystanków stawał się coraz bardziej intensywny bo przewiew był mniejszy. Jak przejechaliśmy przez ten most pociąg przyspieszył bo z górki i pędził jak szalony a krowy ryczały i żołnierze śpiewali wśród zgrzytu hamulców które ledwo dawały radę i baliśmy się że się wykolei bo hamulce puszcza wreszcie ale dał radę i dojechaliśmy .

Popularne posty z tego bloga

Częśc druga.Odcinek trzydziesty piąty

Część druga .Odcinek trzydziesty czwarty

Cześć druga . Odcinek trzydziesty