Odcinek ósmy

Pan Szteker również brał udział w tych seansach spirytystycznych i nikt wówczas nie zauważył aby miał jakiekolwiek sympatie pro niemieckie. Urządzał często popisy gry na fortepianie przy otwartych szeroko oknach ,które słychać było na całej naszej ulicy a grał naprawdę pięknie i to zwykle preludia Chopina a nie ciężkie,przytłaczające utwory Wagnera ,ulubione Hitlera. Ja słuchałam bardzo często rozmarzona i czułam jak spływa na mnie przedziwny spokój. To chyba  ta jego muzyka zainspirowała mnie do nauki gry na fortepianie. Jego mały synek Gienio urządzał sobie też popisy ale innego rodzaju bo np . krzyczał na cały głos : duuupaaaa ,duuuupaaa! I wsłuchiwał się w roznoszące się echo Był bardzo zabawny .  Pan Stecker w czasie jak u nas bywał nieraz słuchał radia razem z nami i krzywił się z niesmakiem na donośne  wrzaski Hitlera. Co się więc z nim stało ,pytaliśmy samych .siebie .  W niedługim czasie przekonaliśmy się do czego jest zdolny. Żona jego ładna i bardzo miła blondynka z natury spokojna stała się nagle smutna ,nieprzystępna i stroniąca od ludzi ,chyba nie pochwalała tego co robi  jej mąż.   Pewnego razu wracając ze szkoły zauważyłam  że Sztecker równa nagle ze mną krok i zagaduje mnie niby przyjaźnie a w końcu pyta mnie dość obcesowo czy nie wiem gdzie są Żydzi ,czy znam ich kryjówki .Oczywiście zaprzeczyłam i powiedziałam ze w ogóle nie mam  o tym pojęcia. Nawet gdybym wiedziała to nigdy w życiu bym mu o tym  nie powiedziała  . Potem dowiedziałam się że już od dawna podpytuje o to każdego. Ponieważ robił to tak natarczywie pomyślałam ze może dostaje jakieś pieniądze za te informacje co jest zupełnie prawdopodobne.  Z różnych stron napływały potworne wieści o mordowaniu Żydów . Był tego taki nadmiar, że coraz większe przerażenie nas ogarniało . Mama moja nadal przebywająca w centrum miasta wróciła pewnego dnia i opowiedziała nam o strasznych scenach wieszania Żydów na rynku Lwowa .Wśród powieszonych rozpoznała swojego dentystę.   Babcia natomiast widziała z kuchennego okna jak Gestapowiec zabrał w krzaki małego chłopca i kiedy stwierdził ze jest Żydem ,zastrzelił go od razu .Stało się to  na Fitia polu ,tam gdzie mieliśmy ten nasz schron. Kiedyś  znowu Babcia  poczęstowała błąkającego się Żyda zupą i zauważył to Stecker ,który od tego czasu czatował na Babcię bo chciał ją zastrzelić .  Nie było dnia aby nie działo się coś strasznego . I tak zamarliśmy , bo w piękny pogodny poranek znaleziono w  piwnicy domu znajdującym się opodal nas, sterty trupów znajomych Polaków. Mówiono ,że byli to goście na przyjęciu ,których pomordowali Żydzi za to że ci Polacy wydali ich bliskich, Niemcom. Sąsiad nasz pan Jacek wynosił zrozpaczony ciało swojej żony, bardzo  pięknej , ktorą często widywałam i podziwiałam  jak zawsze elegancko chodzi ubrana.   Były wtedy organizacje żydowskie ,które miały za zadanie likwidowanie szantażystów ,tzw. szmalcowników . Byli też  tacy Żydzi , którzy współpracowali  z Niemcami wyszukując kryjówki Żydów . Robili to czasem dlatego bo mieli nadzieję , że to ocali im życie , nabierając się czasami na złudne i fałszywe obiecanki bezwzględnych Niemców ,którzy uciekali się do najmożliwszych podłych metod. Najbardziej kolaborowali z Niemcami  Ukraińcy , którzy z wielką zawziętością i brutalnością wyprowadzali Żydów ,bijąc ich i kopiąc z ich mieszkań ,które później opróżniali  ze wszystkiego ,najbardziej szukając kosztowności. Program Niemców o likwidacji Żydów nasilił się znacznie w ostatnich miesiącach i od sierpniu  1942  doszedł  już do szczytu . Mimo to były wypadki że Polacy narażali swoje życie pomagając Żydom się ukryć ,za co groziła kara śmierci . Ukazywały się komunikaty  w prasie i w radio  o tym ,że takich to i takich spotkała należyta kara i aby była przestrogą dla innych. Mordowano więc tych ofiarnych Polaków i całe ich rodziny jak tylko mieli najmniejsze podejrzenie że ktoś przechował Żyda lub mu pomagał. Słusznie więc moja Babcia obawiała się ,że Stecker ją zastrzeli . Zasłużył by się III Rzeszy . Przed wojną mieszkali w Polsce Niemcy z naszym obywatelstwem zrzeszeni w organizacjach ,mających  na celu dezinformację na wszystkich szczeblach naszych struktur państwowych działający na szkodę naszego kraju, którzy teraz wyszli  ze skóry baranków i stali się wilkami. Takim był pan Stecker zapewne. Dość późno to zrozumiałam.  Teraz to już codziennie unosił się w powietrzu odór palącego mięsa ,mdły i ohydny.   Było to nie do zniesienia.  Utworzył się z tego smog unoszący się ponuro nad miastem.  Nie można było od tego uciec , bo wgryzał się w nozdrza i pozostawał tam ustawicznie. Zdawało się ze będzie  to trwać i trwać bez końca. Wiedzieliśmy już że  to Niemcy palą ciała Żydów w miejscowości Bełżec , znajdującym się w odległości  ca 60 km od Lwowa. Raz za razem przejeżdżały ciężarówki  centralnymi ulicami Lwowa pełne nagich Żydów . Niektórzy z nich nie mając już nadziei , wyrzucali zawiniątka z biżuterią.   Zanim sytuacja stała się tak niebezpieczna i drastyczna  w swych okrucieństwach przyprowadziłam Leśkę do swojego domu . Potem Leśka opisując swoje wyniesione wrażenia wyraziła się ..."A babcia Twoja to popatrzyła na mnie nosem ". Myślę że dobrze to podsumowała bo moja Babcia wyczuła, że ona jest żydówką i bała się panicznie Steckera ,czy czegoś znowu nie zauważył bo ostatnio zachowywał się jak pies tropiciel.
  Tymczasem brat mój pojechał do Poznania  do tzw Landwirtschaftliche Posen na praktykę związaną z jego szkołą  typu mechanicznego  i tyle go widzieliśmy,  natomiast ja zostałam przyjęta na wydział przygotowawczy  a potem malarski do Szkoły Artystycznej tzw. Kunstgewerbeschule  na Snopkowie mieszczącej się w dzielnicy położonej daleko od nas.Tam zobaczyłam ,że do tej szkoły ,tylko o dwa lata wyżej chodzi pewien chłopak w którym byłam zakochana ,znając go tylko z widzenia a wszystko dlatego ze pewnego razu, jeszcze zanim zaczęła się wojna, siedziałam z Mamą u dentysty i wszedł nagle "on"  piękny ,w jasnym prochowcu i z bujną czupryna ciemnych kręconych włosów i uśmiechnął się do mnie a ja zaczerwieniłam się po uszy . Gdzie mnie tam było do niego . Siedziałam w grubych kaloszach nałożonych na buty, w kusym płaszczyku  już dla mnie za małym ,jak w ogóle mogłam się  jemu podobać. Kilka dni później zauważyłam go jak służy do mszy w Kościele Karmelitanek Bosych. Zaczęłam chodzić  teraz pilnie do kościoła ,łowiąc jego spojrzenie . Pewnego razu zaprosiłam moją koleżankę Martę Helman ,która była Żydówką również o wyglądzie aryjskim aby poszła razem ze mną . Marta nie wiedziała jak ma się zachować więc  ją nauczyłam jak ma się przeżegnać i kilka słów modlitwy. Teraz myślę ,ze może to jej uratowało życie ..



Popularne posty z tego bloga

Część druga .Odcinek trzydziesty czwarty

Część druga.Odcinek trzydziesty drugi

Część druga.Odcinek trzydziesty pierwszy