Odcinek piętnasty
Im dłużej trwała okupacja najeźdźców tym bardziej czuliśmy się zniewoleni ,toteż śledziliśmy z zapartym tchem najmniejszych okruchów wiadomości pochodzących z frontu które mogłyby nam dać nadzieję ,że wreszcie zrzucimy to brzemię .Sami oddaliśmy nasze radio ale niektórzy odważni zachowali je i dzielili się z nami informacjami usłyszanymi w radio . Naturalnie wiadomości te były przesycone propagandą ale można było coś wysupłać między wierszami. Stopniowo było coraz więcej danych o porażkach Niemców którzy po nieudanym oblężeniu Stalingradu nie mogąc znieść ciężkiej zimy ,potem roztopów ,kiedy to grzęźli w błocie ,to znów upałów i plagi komarów, tak bardzo osłabli ,że nie parli już naprzód z taką siłą jak na początku. Teraz coraz bardziej wściekli wymyślali różne zakazy i wywieszali obwieszczenia pełne gróźb. Mieliśmy się ich bać bez przerwy i mieli rację bo byli groźni . Ja z coraz większym strachem chodziłam po mieście ale jak można tak żyć . Łaknęłam bardzo rozrywek toteż z coraz większą gorliwością mimo strachu chodziłam do kina ,na koncerty ,do teatru ,spodziewając się że być może niespodziewanie zaczną się legitymowania bo kogoś poszukują i za chwilę mogą mnie wraz z innymi innymi postawić pod ścianą i nawet rozstrzelać. Czuli widocznie ,że ich dobra passa się skończyła i nie przebierali w środkach. Widać było że coś się zaczyna dziać. W naszym domu na parterze grupa niemieckich żołnierzy urządziła sobie kwaterę. Byli grzeczni i prosili nas to o łyżkę ,to o rondel bo chcieli sobie przyrządzić "braten " pieczeń . Potem się popili i zaczęli obłapywać moją mamę i zapraszać aby z nimi piła ich wódkę . Mama biedna wymigiwała się jak tylko mogła ale starała się być grzeczna bo wiedziała do czego są zdolni. Jakiś czas pohałasowali ,pośpiewali i w końcu się uspokoili. Mieszkając u nas nie byli uciążliwi i starali się nawiązać przyjaźnie kontakt z nami jak zwykli ludzie. Natomiast ja w tym to czasie moich eskapad na miasto ,poznałam nawet nie wiem jak pewnego młodzieńca ,zaczęliśmy razem chodzić na spacery i do kina . Poza rozmową nic się nie działo ale on traktował mnie poważnie i uważał że jestem jego narzeczoną . Powiedział mi że ma 19 lat a ja z trwałą ondulacją wyglądałam na starszą. Dał mi swoje zdjęcie z dedykacją "kochanej Mili na pamniątkę i podpisał się. Imienia nie pamiętam . To : "na pamniątkę "zraziło mnie,uważałam że jest głupi i nie poszłam więcej na spotkanie . Kiedy mroźna zima się skończyła i czuło się już nadchodzącą wiosnę w naszym ogródku pojawiły się pierwsze wiosenne kwiaty. Zaczęły ukazywać się żonkile i wychodzące z ziemi tulipany z zasadzonych tam jesienią cebulek . W Święta Wielkanocne zasłoniliśmy jak zwykle szczelnie okna dyktą i siedzieliśmy sobie spokojnie w kuchni na piętrze kiedy nagle rozległ się potężny huk. Pobiegłam natychmiast do trzeciego pokoju gdzie były trzy okna i najlepsza widoczność . To co zobaczyłam odjęło mi mowę . Na niebie zobaczyłam iskrzącą się olbrzymią gwiazdę z tysiącami małych gwiazdeczek spadających powoli. Zrobiło się tak jasno że można było czytać gazetę. Pobiegłam do kuchni aby opowiedzieć o tym i chciało mi się nawet zażartować ze to kosmici przybyli do nas ale zanim doszłam usłyszałam na dole poruszenie i wrzaski "Russen sind schon da " co mnie zmroziło i odechciało mi się żartów . Następowały gwałtownie jedna po drugiej detonacje ,które wstrząsały całym domem. Mama wybiegła z kuchni ubierając po drodze Tadzia a ja zbiegłam co sił na dół aby zabrać Pikusia który skomlał i szczekał zajadle okropnie przerażony. Kiedy byłam już przy drzwiach wyjściowych złapał mnie jeden z żołnierzy i trzymał mocno przy sobie bo się wyrywałam i nie pozwolił mi wyjść. Czułam jak jego serce wali ze strachu . Wtedy pomyślałam " to on się boi ,żołnierz ? " a jeden z nich krzyknął w panice "in die Ecke ,in die Ecke " do kąta ,do kąta . Uważał ze w kącie jest bezpieczniej. Ja natomiast słyszałam jak odłamki turlają się po blaszanym dachu przybudówki i zdałam sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Na szczęście żaden z odłamków nie trafił naszego pieska. Przerażona zbiegłam do piwnicy. To był początek dalszych ustawicznych bombardowań.