Odcinek dziesiąty
Były ważne powody że nasz Piko uwiązany był na łańcuchu . Po pierwsze dlatego ,ze psy nasze będąc wolne uciekały bo nie zawsze nasi lokatorzy domykali furtkę a po drugie kiedy wałęsały się po ulicy mogły być narażone na niebezpieczeństwo.Mieliśmy na początku pięknego bernardyna Amora ,potem dobermana Azę ,która uciekła i nie wróciła a teraz kundelka Pikusia ,mieszańca wilczura. Kiedy byłam mała działo się tak ,że niespodziewanie nadjeżdżała mała ciężarówka ,taka jak samochody dostawcze . Wiadomo było że to Hycel . Na nas padał strach bo psy zbierano z całej ulicy ,jeśli były na wolności . Odbywała się gonitwa , psy łapano jakimiś hakami i skomlące ,piszczące ładowano do tych bud. Jak to widzieliśmy to krajało nam się serce. Teraz kiedy chodziłam po Lwowie musiałam być czujna i nerwy miałam napięte jak postronki . Patrzyłam z uwagą co dzieje się dookoła . Kiedy nagle ulice pustoszały wiadomo było ze gdzieś niedaleko odbywa się łapanka . Podobnie jak tych psów . Należało natychmiast zniknąć, zapaść pod ziemię bo czasem była to otwarta przestrzeń ,żadnej bramy kamienicy ani zaułka aby przeczekać. Mimo wszystko nie mogłam tylko siedzieć w domu ,musiałam chodzić do szkoły i w wiele innych miejsc ,choćby do biblioteki ,do sklepu , no właśnie po co . Nic tam już kupić nie można . Odbywa się teraz handel wymienny . Za worek kartofli ludzie zmuszeni oddawać futra albo inne cenne przedmioty przekraczające swoją wartością to co otrzymywano . Tak właśnie postąpiła moja Mama. Oddała chłopu swoje piękne czarne futro seelskinowe ,którę pozostało tylko na jej zdjęciach i futro mego Taty abyśmy nie umarli z głodu ,bo nie miała już innego wyjścia. Jakie szczęście ,że jeszcze nasza Babcia zawsze coś wyciąga ze swoich skrytek ale niedługo ,bo wszystko się w końcu pokończyło . Teraz kto mógł jechał na małe wioski i potem z narażeniem życia przewoził różne mięsa ,połcie słoniny, boczki itp które chłopi nauczyli się tak przechować aby niepowołani nie mogli znaleźć . Pochodzą z tego okresu różne dowcipne przeboje o sposobach przewożenia tych skarbów .Czyhająca na takich śmiałków Schutzpolizai na dworcach rozprawiała się krwawo z tymi odważnymi ludźmi . Tego rodzaju wyprawy były bardzo niebezpieczne ,bo wioski zamieszkiwali także Ukraińcy .Wielu ludzi zginęło z ich rąk . Właśnie matka Lalki Ożarko była jedną z ofiar ale chodziły słuchy ze to Rewera maczał w tym palce . Było to możliwe bo mieszkał w bliskim sąsiedztwie . Jak Babcia pewnego razu ugotowała zupę fasolową na wędzonych zdobycznych żeberkach to pamiętam do dzisiaj jak bardzo mi smakowała. Czy może to pojąć ktoś jeśli wszystko można zwyczajnie kupić w sklepach? ! Chodzę więc do tej szkoły artystycznej . Oprócz malarstwa mamy rzeźbę i sztukatorstwo . W normalnych warunkach mogłabym tam się dużo nauczyć ale niestety trwało to krótko . Pamiętam że rzeźby uczył nas prof.Wnuk. Wieszał jakiś ręcznik i kazał nam odtworzyć to w glinie . Nie było to łatwe oddać te opływowe kształty .W malarstwie wymagano aby wyrysować konstrukcyjnie elipsę ,za pomocą cyrkli co było bardzo trudne , bo musiało się zgadzać co do milimetra .Musiały być idealnie symetryczne Za modele służyły nam posągi np Zeusa, Venus ,Apollo. Uczył nas prof. Rutkowski o ile dobrze pamiętam. Słynął ze swoich ciętych uwag np " ...to? Co to ma być . Możesz to podarować swojej cioci na imieniny, będzie się cieszyć jakby ją ktoś łaskotał". Obaj ci profesorowie znacznie później znaleźli się we Wrocławiu ,ale mogę się mylić , bo mogli paść ofiarą zbrodni na Górze Kadeckiej . W tej to szkole aby było zabawniej ,w drugiej przylegającej części budynku znajdowało się Gestapo. Pewnego razu urządziliśmy sobie Sylwestra w tej szkole . Impreza ta skończyła się bardzo późno a ja miałam spory kawał drogi do domu ,ponadto zbliżała się godzina policyjna Biegłam więc pełna obaw aby zdążyć . Będąc w połowie ulicy Issakowicza, która od Karmelitanek pochyło staczała się do Wuleckiej , w pewnym momencie stanęłam jak wryta . Tuż na chodniku leżał oficer niemiecki ,którego głowa była cała we krwi . Zza ogrodzenia luksusowej willi słychać było muzykę i śpiewanie sławnej ...Lili Marlen , przez podchmielonych Niemców . Gwar rozmów i hałaśliwa muzyka prawdopodobnie zagłuszyła strzał bo widać było że o niczym nie wiedzieli . Przeraziłam się ,że będę posądzona i zdecydowałam nie iść już dalej tą drogą tylko pobiegłam z powrotem w panice do Kościołka Karmelitanek i dalej w innym kierunku do dzielnicy niemieckiej zagrodzonej siatką . Jakoś się prześlizgnęłam a strażnik z oddali krzyczał : Halt , Halt ,a ja dalej biegłam i odkrzyknęłam po niemiecku .że muszę szybko bo rodzice na mnie czekają. Jakoś go to uspokoiło bo spacerował dalej ale obserwowałam czy gdzieś nie dzwoni aby mnie zatrzymać .Długo trawiłam to wydarzenie a w nagłówku gazety następnego dnia podawano o mordzie jakiegoś Schturmbahnfuhrera. Za zamordowanie jednego Niemca rozstrzeliwano dziesięciu Polaków . Incydenty te co jakiś czas występowały. Wtedy zagradzano całą ulicę i kolbami walili w drzwi nieświadomych niczego ludzi . Wyciągano ich brutalnie ,ciągnąc po ziemi jak nie chcieli iść i stawiano rzędem pod murem , po czym puszczali serię z karabinów ,która powalała nieszczęśników na ziemię .Nierzadko słyszało się bezsilne " niech żyje Polska " co wydarło się jeszcze z ust nie mającego już nic do stracenia człowieka w obliczu śmierci .