Odcinek dwudziesty czwarty
Po przeżyciach ostatnich dni łakniemy tylko snu bo teraz nie mamy
siły na nic więcej. Dzieją się jednak wypadki ,które zapętlają się
wzajemnie i mają wpływ na nasze życie . Nie ma już bomb ani pocisków a
mimo to drąży nas niepokój. Po wkroczeniu Armii Czerwonej do Lwowa wraz z
towarzyszącymi oddziałami AK w lipcu 1944roku, ukonstytuował się Rząd w
którym zasiadają polscy komuniści a dyrektywy płyną z Moskwy. Nasz Rząd
opowiedział się wyraźnie i zdradliwie za przyłączeniem Lwowa do ZSRR .
Ostatecznie w Jałcie na początku 1945 roku Stalin zadecydował mimo
oporu Rządu Emigracyjnego który nie był uznawany przez Sowietów ,że
Lwów nie będzie już należeć do Polski .
Temat Lwowa był bez przerwy poruszany w czasie spotkań najwyższych
dygnitarzy na forum dyplomatycznym . Starano się Lwów obronić wszelkimi
siłami ale to się jednak nie udało wobec końcowej postawy wielkiej
Brytanii i USA . Ponadto powstają układy dotyczące Ukraińców a
konsekwencją są masowe przesiedlenia . Polskie podziemie pod nazwą NIE
złożone z byłych żołnierzy WP rozpoczęło walkę z
bandami UPA. Banderowcy grasowali po wschodnich terenach blisko Lwowa i
budzili powszechny strach. Powstało teraz bardzo
dużo wątków i problemów które pęcznieją i nie dają się załatwić w
krótkim czasie a teraz kto ma władzę ten ma rację. I tak AK nie jest
odbierane pozytywnie mimo że przelewali swoją krew bo to oni brali
udział w oczyszczaniu Lwowa i innych polskich terenów z pozostałych
niemieckich jednostek bojowych .Walki te bardzo krwawe były bardzo
ważne dla Lwowa bo uchroniły miasto przed zniszczeniem . Teraz miało to
być państwo robotników i chłopów a inteligencję starano się wyeliminować
. Przywileje i stanowiska otrzymywali ludzie z takim pochodzeniem lub
tacy którzy sprzyjali obecnym władzom. Mimo zasług AK a nawet dlatego
bo było wśród nich wielu uczonych i ludzi światłych zaczynają się ich
przesłuchiwania ,posądzenia , oskarżania, aresztowania i długotrwałe
prześladowania . Narastał również problem mordowania Polaków przez
Ukraińców . Rzeż wołyńska pochłonęła masę istnień ludzkich . Obliczono
że sto
tysięcy Polaków zostało zamordowanych przy czym Ukraińcy starali się
przysporzyć swym ofiarom jak najwięcej cierpienia. Teraz po
przyjeździe idąc ulicą Potockiego widzę przy Szpitalu tłum ludzi .
Okazało się że to przyjezdni z Wołynia których bliscy leżą tu ciężko
ranni. Było ich tak dużo, że leżeli na korytarzach a mimo to nie można
ich było pomieścić i brakowało miejsc. Wówczas opowiadano mi mrożące
krew w żyłach historie o bestialstwach Ukraińców :Obcinaniu piersi
kobietom .skalpowaniu ,zabijaniu niemowląt rozwalaniem ich główek o
beton. Nie zliczę tych perfidnych metod obcych normalnemu człowiekowi.
Wszystkie te fakty powodowały że zastygliśmy w oczekiwaniu co teraz
będzie z nami. Zaszły też różne zmiany w naszym sąsiedztwie bo oto już
od dawna nie ma koncertów fortepianowych pana Steckera ,który ulotnił
się kiedy zaczęły się bombardowania .Zauważyliśmy wtedy brak firanek w
jego oknach .Nie ma więc małego Gienia który jawnie rozpowiadał każdemu kogo
spotkał że " jego tata trzęsie teraz portkami " co wykrzyczał też
kilka razy przy otwartym oknie, co podnosiło nas na duchu . Teraz znowuż pewnego
ranka patrzę a to pan Noga ,nasz sąsiad wraca z wojny. Żona jego widząc
go z okna wybiegła na ulicę i rzucili się sobie w objęcia i tak trwali
i trwali.
Minęło już kilka lat i teraz szczęśliwie powrócił. Przyszedł
mi na myśl wiersz Iji Erenburga z "Burzy" :
Żołnierz wojował dziesięć lat
Żołnierz przemierzył cały świat
W nocy do domu wraca swego
a żona widzi w nim obcego
ten obcy żonie w oko wpadł
gorzko i słodko żołnierzowi
i kochankowi i mężowi
żołnierzu !szczęście odzyskałeś
żołnierzu !szczęście postradałeś
żoneczka się naśmiewa z ciebie
i razem z tobą zdradza ciebie
kocha ją i zabić nie jest w mocy
wybaczyć ? Jak po takiej nocy
Natomiast mąż naszej lokatorki pani Szypurkowej do tej pory nie wrócił i widzę jak ona każdego dnia go oczekuje . Mały Tadzio umila jej życie bo często ją odwiedza a że jest bardzo rozmowny zawsze ma w zanadrzu jakąś historyjkę do opowiadania i zadziwia nas jego wyobraźnia bo potrafi zmyślać na poczekaniu .Jest naprawdę bardzo miłym i zabawnym dzieckiem . Powód jego odwiedzin jest też bardziej przyziemny bo uwielbia placki ziemniaczane które zawsze tam dostaje . W tym to czasie nasza Babcia nieoczekiwanie dostała krwotoku z pękniętego żylaka . Nie potrafiłyśmy tego zatamować a krew tryskała tak bardzo ,że nas to przeraziło . Pobiegłyśmy co sił z panią Szypurkową do lekarza. Lekarz ten niejaki dr. Sobel mieszkał na ul . Lenartowicza a to jest olbrzymi kawał drogi . To był istny maratoński bieg w panice.Biegłyśmy przez całą ulicę Wulecką do remizy bo tam gdzieś była ta ulica ale nie wiedziałyśmy tego na pewno i kosztowało to nas bardzo dużo nerwów zanim ją znalazłyśmy. Bałam się okropnie ,że nasza Babcia umrze . Krwotok ten udało się opanować ale od tego czasu Babcia zaczęła niedomagać i tak to zaczęła się ta straszna choroba która ją powoli wyniszczała. Dr Sobel rozpoznał raka odbytnicy.
Żołnierz wojował dziesięć lat
Żołnierz przemierzył cały świat
W nocy do domu wraca swego
a żona widzi w nim obcego
ten obcy żonie w oko wpadł
gorzko i słodko żołnierzowi
i kochankowi i mężowi
żołnierzu !szczęście odzyskałeś
żołnierzu !szczęście postradałeś
żoneczka się naśmiewa z ciebie
i razem z tobą zdradza ciebie
kocha ją i zabić nie jest w mocy
wybaczyć ? Jak po takiej nocy
Natomiast mąż naszej lokatorki pani Szypurkowej do tej pory nie wrócił i widzę jak ona każdego dnia go oczekuje . Mały Tadzio umila jej życie bo często ją odwiedza a że jest bardzo rozmowny zawsze ma w zanadrzu jakąś historyjkę do opowiadania i zadziwia nas jego wyobraźnia bo potrafi zmyślać na poczekaniu .Jest naprawdę bardzo miłym i zabawnym dzieckiem . Powód jego odwiedzin jest też bardziej przyziemny bo uwielbia placki ziemniaczane które zawsze tam dostaje . W tym to czasie nasza Babcia nieoczekiwanie dostała krwotoku z pękniętego żylaka . Nie potrafiłyśmy tego zatamować a krew tryskała tak bardzo ,że nas to przeraziło . Pobiegłyśmy co sił z panią Szypurkową do lekarza. Lekarz ten niejaki dr. Sobel mieszkał na ul . Lenartowicza a to jest olbrzymi kawał drogi . To był istny maratoński bieg w panice.Biegłyśmy przez całą ulicę Wulecką do remizy bo tam gdzieś była ta ulica ale nie wiedziałyśmy tego na pewno i kosztowało to nas bardzo dużo nerwów zanim ją znalazłyśmy. Bałam się okropnie ,że nasza Babcia umrze . Krwotok ten udało się opanować ale od tego czasu Babcia zaczęła niedomagać i tak to zaczęła się ta straszna choroba która ją powoli wyniszczała. Dr Sobel rozpoznał raka odbytnicy.