Odcinek czwarty

Kiedy Mama prowadziła sklep zdarzały się ustawiczne kradzieże jednakże nie było żadnych śladów włamania. Rodzice zachodzili w głowę jak to się dzieje. Mama myślała początkowo że może się myli w obliczeniach ze towar sprzedała a ktos nie zapłacił ale w końcu nabrała pewności i wkrótce sprawa się wyjaśniła. Sprawcą był niejaki pan Rewera,Ukrainiec  zajmujący mieszkanie którego jedna ściana przylegała do sklepu w tej części gdzie znajdowały się szuflady,półki i duże pojemniki na mąkę,kasze  różnego rodzaju ,cukier itd. Pan Rewera sprytnie wybił kawałek ściany od swojej strony i załatał to miejsce własna niby ścianą ,którą odchylał nocami i kradł od strony swego mieszkania .Biedna Mama pracowała  ciężko za darmo tymbardziej że był zwyczaj sprzedaży na kredyt. Nazywało się to burgowanie .Tych klientów wpisywało się  alfabetycznie do kilku zeszytów . Mama bardzo fachowo znała się na tym ,umiała zliczać całe długie kolumny liczb błyskawicznie jak komputer. Kiedy wybuchła wojna zostały zeszyty pełne zanotowanych długów wielu ludzi. Niektórzy  nie mając pieniędzy dawali w zamian różne przedmioty z biżuterii a większość nie zapłaciła wogóle. To co nam zostało to resztki towarów a i to było bardzo cenne jak się później okazało Wobec napiętej sytuacji Mama nie ośmieliła się wytoczyć sprawę Rewerze. Ukraińcy stanowili mniejszość narodową w Polsce ale mieli dużo swobody a mimo to kiełkowało w nich pragnienie o wolnej Ukrainie,która nie mogliśmy im dać.Pod wpływem grup nacjonalistycznych zachowywali się często z wielka butą . Pewnego razu idąc z mama nie mogłyśmy przejść obok grupy Ukraińców rozśpiewanych ,ubranych w swoje tradycyjne stroje ,którzy wracając z jednym ze swoich festynów trzymali  się ciasno pod rękę i zajmowali całą ulice  ,tak ze byłyśmy zmuszone przemykać jezdnią. Chodziły słuchy że w cerkwi św. Jura gromadzą cały arsenał broni czekając na odpowiedni moment aby wzniecić powstanie. Toteż nie zdziwiło nas że Rewera pałający do nas nienawiścią choćby z racji że Tata mój był w służbie w polskim wojsku i również z zazdrości o nasz dobrze prosperujący sklep ,zechce nam szkodzić . W niedługim czasie bowiem po wkroczeniu Sowietów skorzystał z okazji i jak sądziliśmy z jego donosu zjawiło się u nas dwóch tajniaków z grupy NKWDi zabrali mego Ojca na przesłuchanie z którego nie wrócił. Mama po wielu perypetiach ,bo nikt nic nie mówił ,dowiedziała się w końcu ,ze jest w więzieniu na Łąckigo. Było to ciężkie więzienie dla więźniow politycznych. Nie udzielali żadnych informacji i do końca nie było wiadomo za co były te ustawiczne ,nękające przesłuchania ,przeważnie nocą. Trwało to i trwało. Niepokój szarpał mi wnętrzności i o niego i o mamę i o to co się wogole stanie z naszą rodzina.Mama zapłakana ale mimo to dzielna starała się jak mogła abyśmy jakoś trwali i zdobywała cudem środki na nasze utrzymanie .Nie chciała sprzedawać zostawionych przez byłych klientów kosztowności ale w drastycznych okolicznościach była zmuszona bo rachunki musiały być zapłacone. Ponadto Mama wiele razy nie wtajemniczała mnie abym się nie martwiła  bo musiałam się uczyć. Może wywalczyła cokolwiek dla Taty za te pieniądze ?! Wiem tylko że chodziła codziennie niemal do tego więzienia płacząc i starając się o kontakt z kimś ważnym ale zawsze było „niet ,niet i niet. Czas płynął i stał się niewymierny . Żyło się w oczekiwaniu . Niespodziewanie mój tata wrócił. Wypuścili go wynedzniałego ,którego ledwo mogłam rozpoznać. Niedługo potem  6 sierpnia 1940 roku urodził się mój młodszy brat Tadzio. Cieszyłam się a Bacia spiewała mu kołysanki ,przeważnie :„ wszystkie rybki spią w jeziorze ,tralala tralala la a nasz Tadzio zaspać nie może tralala,tralala la... Tadzio bardzo pociesznie starał się rozmawiać w swoim niemowlęcym języku co brzmiało jak gul gul glugul glu w różnych tonacjach. Jeszcze nie widziałam dziecka aby tak zawzięcie szukał porozumienia obracając tak szybko swoim języczkiem . Tadzio był bardzo rozmowny i to mu zostało.  Tata mój bardzo go kochał i teraz spędzał z nim dużo czasu . Ja chodząc do szkoły uczyłam się przedmiotów które nowe władze nakazały. Roiło się od dość naiwnej propagandy ,która nas śmieszyła ale tez bulwersowała.Starano się wpoić nam fakty ,które nigdy nie miały miejsca. Tadzio rósł jak na drożdżach i rozwijał się bardzo dobrze. Kiedy wracałam ze szkoły opiekowałam się nim także Czasami trudno było mi się skupić bo było to dziecko wymagające zaangażowania. Edward chodzil zawsze swoimi drogami i kiedyś jak zostalismy sami w domu zabawiał się strzelaniem z katapulki i raz strzelił tak ze trafił mnie w oko . Potem bardzo się przestraszył i przykładał mi kompresy . Oko bardzo mnie bolało ale nic nie powiedziałam  bo bardzo mnie o to prosił bojąc się kary . Kiedyś też zamknął mnie na balkonie na pierwszym piętrze i nie chciał wpuścić do domu . Chciałam bardzo wyjść do koleżanki więc przekroczylam barierę i skoczylam prosto na Babcine  ukochane białe lilie  ktore pielęgnowała z wielkim pietyzmem .  Powiedział tylko "....ale jesteś odważna "  Teraz  też wolal łobuzować i nie interesował się  nami wogole . Babcia  jednak zawsze usprawiedliwiała swojego kochanego wnuczka  a on tym wiedział i to wykorzystywał . Teraz  nasza Babcia  zajmowała się ogrodem jak zwykle i tam miała mnóstwo do roboty przy pielęgnacji kwiatów  i uprawianiu jarzyn tylko  dla nas na własny użytek bo starała się  mimo wszystko dobrze nas odżywiać. Kwiaty udawało się jej czasami sprzedawać i były z tego konkretne pieniądze .Z czasem brakowało wszystkiego a stanie  w kolejkach zabierało cały dzień .

Popularne posty z tego bloga

Część druga .Odcinek trzydziesty czwarty

Część druga.Odcinek trzydziesty pierwszy

Część druga.Odcinek trzydziesty drugi